Szczerość w butelce
Portugalia to nie pieprzny syrah, lekki merlot czy słodki muscat. Portugalia to dbałość o endemiczność, lokalne wyroby i szczęście swoich sąsiadów oraz ich gości. Jasnym więc jest, że szczepy, a zarazem wina tu spotykane, prezentować będą zupełnie inną jakość niż to, do czego przyzwyczaiły nas inne kraje winiarskie…
Klasyfikację win portugalskich należałoby zacząć od odrzucenia błędnego założenia, że kraj ze stolicą w Lizbonie „to niewiele więcej niż oferuje Hiszpania”. Jeśli ktoś z Państwa zakłada, że wina z tych dwóch krajów niewiele się różnią – już spieszę z wyjaśnieniem! Otóż po pierwsze, dobrze, że robię to ja, a nie rodowity Portugalczyk, bo wjazdu do jego kraju nie mieliby Państwo jeszcze długo. Po drugie – zaznaczmy od razu, że poza winami spokojnymi dumnie tworzonymi na lądzie, Portugalczycy produkują również nieocenioną Madeirę na wyspie o tej samej nazwie. O porto już nawet nie wspomnę, gdyż to właśnie ono stanowi główny towar eksportowy Portugalczyków od kilkuset lat!
Najważniejszą informacją winien być fakt, iż to właśnie w Portugalii zrodziła się jedna z pierwszych klasyfikacji winiarskich i to na jej podłożu stworzony został prawny system apelacyjny. W 1756 roku, minister gospodarki Markiz de Pombal zniesmaczony sytuacją wytwórstwa win wzmacnianych, które miały imitować Porto, wydał nakaz kontroli jakości oraz pochodzenia owego trunku i szybko okazało się, że wiele litrów eksportowanych do najzamożniejszych kupców europejskich było bardzo lichej jakości. Nakaz wtem został ustanowiony jako prawo ogólne i nazwę Porto mogło nosić jedynie wino spełniające określone przez ministra warunki… Wartym odnotowania jest fakt, że minimalna zawartość alkoholu, która została wtedy przyjęta wynosiła 35%! Tak zrodziła się pierwsza klasyfikacja w Portugalii.
Wina portugalskie, z którymi na co dzień spotykamy się w kraju to przede wszystkim Vinho de Mesa, czyli wina stołowe. Wina, które są o niebo lepszej jakości niż produkowane masowo wina stołowe hiszpańskie. Może głównie dlatego, że wina tego typu w Portugalii spożywane są głównie w kraju… Kolejnym, już częściej eksportowanym rodzajem wina są te z oznaczeniem Vinho Regional. Tak opisuje się butelki, które pochodzą z konkretnego regionu np. Vinho Regional Lisboa. Nie jest to ani konkretne określenie, ani nawet norma apelacyjna, lecz twór na kształt włoskich supertoskanów – czyli często są to wina bardzo dobrej jakości, które z racji określonych norm, nie mogły być określone jako IPR, czyli Indicação de Proveniencia Regulamentada (wino jakościowe o mniejszych wymaganiach apelacyjnych) czy DOC (Denominação de Origem Controlada – wina jakościowe spełniające wszystkie zasady apelacyjne przyjęte w danym regionie). Specjalne oznaczenia apelacyjne regionów na butelkach są podobne do tych, które widnieją pod kontretykietami win hiszpańskich. Spadkobiercy Vasco Da Gamy i Magellana dodatkowo oznaczają swoje jakościowe wina wzmacniane banderolami, znajdującymi się na szyjkach butelek pod lakiem czy osłonką korka.
Portugalczycy niechętnie sięgają po szczepy ogólnoświatowe, lecz jeśli już zabierają się za takie uprawy to starają się przemycić w nich jak najwięcej swojego ducha. Przykładowo taki Pinot Noir uprawiany w tym kraju da wina zdecydowanie bardziej zróżnicowane w aromatach, niżeli na przykład lekki i zwiewny Pinot z Alzacji. Jeśli mowa o szczepach, to dominuje tu przede wszystkim Touriga Nacional, który jest uprawiany właściwie na całym terenie kraju. Stanowiąc podstawowy szczep używany w Porto nierzadko jest też częścią win spokojnych, tworząc świetnie połącznie z Tinta Roriz (Tempranillo) czy nawet ze znanym wszystkim Cabernetem. Ze szczepów białych wyróżnia się Alvarinho, Malvasia oraz Verdelho (szczep często opisywany jest jako hiszpańskie Verdejo, choć teoria ta ma tylu samych sympatyków jak i przeciwników).
Dwa ostatnie wymienione szczepy wraz z Boal i Sercial stanowią kanwę do wytwórstwa Madeiry. I kolejno idąc: te ze szczepu Sercial należą do najwytrawniejszych, Boal i Verdelho – półwytrawnych/półsłodkich, zaś Malvasia – do najsłodszych. Malvasia (Malmsey) to także jeden ze szczepów o największym potencjale zarówno starzenia jak i przechowywania, nic więc dziwnego, że wykorzystuje się go do produkcji madeiry 10-cio czy 20-to letniej. Jeśli jesteśmy przy wieku to obowiązuje tu nieoficjalna klasyfikacja nazw dotycząca ilości czasu jaką wino spędziło w dębowej beczce. 3 lata równa się nazwie „Finest” i jest to madeira stworzona głównie na potrzeby gastronomiczne, najczęściej ze szczepu Tinta Negra, który jest dość elastyczny w uprawie jeśli chodzi o poziom słodyczy czy wytrawności. Dwa lata dłużej leżakuje już wino z etykietą Reserve, zaś 10 lat jest zarezerwowane dla nazwy Special Reserve. Jest to też poziom wieku, przy którym do produkcji madeiry nie wykorzystuje się już żadnych sztucznych źródeł ciepła, co niekiedy ma miejsce przy młodszych pozycjach. Natomiast Extra Reserve dotyczy już najlepszych jakościowo win, które spędziły w beczce ponad 15 lat. Nie dziwi więc fakt, że wraz z Porto w XVIII wieku zawładnęły kubkami smakowymi na całym globie będąc najchętniej pijanymi trunkami. Z Porto Madeirę łączy także słowo Colheita, które w winach tych wskazuje na użycie do produkcji tylko jednego, konkretnego rocznika. Często producenci tworzą wina rocznikowe jedynie w najlepszych latach, by słowo Colheita jeszcze bardziej wyrażało selektywność.
Tak jak style madeiry mogą diametralnie różnić się poziomem wytrawności, tak właściwie każdy rodzaj porto oscyluje w przedziale od umiarkowanie słodkich po bardzo słodkie. Istnieje również wersja biała, wytrawna, stworzona do drinków, lecz według zatwardziałych fanów porto – nie jest to to samo co prawdziwa colheita z lat 70-tych albo latami leżakowane tawny. No własnie – tawny i ruby to najczęściej pojawiające się napisy na butelkach porto i znaczą kolejno:
Tawny – wino leżakowane minimum 3 lata w małych (ok. 550 l) beczkach, które zapewniają częstszy kontakt z dębem, co w efekcie daje wino złożone, o głębszych aromatach.
Ruby – wino leżakowane maksimum 3 lata w ogromnych dębowych kadziach (o pojemności nawet 100 razy większej niż beczki do tawny), co w efekcie daje wino świeższe i bardziej owocowe.
Wśród porto wyróżnia się także LBV (Late Bottle Vintage), które leżakuje minimum 6 lat i jest kupażem jedynie najlepszych roczników; a także wspomniane już w tekście kilka razy – Colheita – porto rocznikowe. Oczywiście styl ten różni się od porto leżakującego określony wiek (np. Royal Oporto Porto 20YO), gdyż to od producenta zależy ile lat w beczce spędzi colheita. Z dumą mogę stwierdzić, że producent Real Companhia Velha wydłuża ten czas o ile tylko się da, czekając z butelkowaniem takich perełek jak najdłużej.
Wracając zaś do swojskości oraz bezpośredniości w samych kontaktach Portugalczyków, muszę stwierdzić, że to naprawdę magiczne, by w dobie XXI wieku móc wciąż pielęgnować swoje tradycje i sposób życia nie tylko od święta ale na co dzień. Wystarczy odwiedzić takie miejsca jak Lizbona, obrzeża rzeki Douro czy niewątpliwie najurokliwsze, zakątki Pinhao, by móc poznać dawno zapomniany przez cywilizacje zachodnie, świat pełen miłości, szczęścia i przede wszystkim szczerości. Ta szczerość kryje się także w butelkach win portugalskich, ponieważ tu tworzy się wino, a nie je produkuje.