Pomiędzy Weroną, a Wenecją

Niezapomniana wizyta w Veneto.

Wow Veneto!
Krzyknęłam z niedowierzaniem gdy dowiedziałam się, że jadę na wyjazd szkoleniowy do tej urokliwej części Włoch, tym bardziej, że jest to mój ulubiony region winiarski. Jest on położony wśród niesamowitych krajobrazów, od północy otoczony Alpami, od wschodu Morzem Adriatyckim, a od zachodu Jeziorem Garda. To wszystko sprzyja uprawie winorośli. Dni dłużyły się do wyjazdu, bo już myślami spacerowałam po winnicach z kieliszkiem Valpolicelli, chłonąc opowieści o rodzinnej tradycji winiarskiej, bowiem wszyscy nasi trzej gospodarze słyną ze swojej gościnności i przywiązania do tradycji przekazywanej z pokolenia na pokolenie


Po długiej podróży wieczorem zakwaterowaliśmy się w przytulnym hotelu, XVIII wiecznej posiadłości wiejskiej zbudowanej z kamienia i skał, otoczonej bujną roślinnością śródziemnomorską nieopodal Jeziora Garda. W hotelowej restauracji czekała już na nas kolacja z lokalnymi smakołykami, produkowanymi na miejscu.


Następnego ranka wyruszyliśmy do Casa Vitivinicola Tinazzi w Lazise, gdzie mieści się całe centrum dowodzenia naszego pierwszego gospodarza. Giorgio Tinazzi, syn właściciela oprowadził nas po części produkcyjnej, laboratorium, magazynach oraz sekretnej piwnicy.


Następnie udaliśmy się do Tenuta Valleselle – letniej rezydencji rodziny, otoczonej rozległymi winnicami oraz gajami oliwnymi. Pod okiem szefa kuchni odbyły się tu zajęcia Cooking Class, na których przygotowaliśmy lunch. Własnoręcznie przyrządziliśmy makaron z kurkami, a na deser pieczoną gruszkę w sosie z Valpolicelli. Nieskromnie przyznam – niebo w gębie! W ofercie winnicy znajdują się wina ze wszystkich apelacji Veneto, które mieliśmy przyjemność na miejscu zdegustować. Znajdziemy tu znakomite Amarone della Valpolicella, skoncentrowane Ripasso, owocową i harmonijną Valpolicellę, Bardolino, a także świeże i delikatne Soave i Pinot Grigio.


Dzień pełen wrażeń zakończyliśmy kolacją w restauracji z widokiem na Jezioro Garda, gdzie czekała na nas uczta rybna w akompaniamencie wybornych win. Wokół jeziora położonych jest kilkanaście romantycznych miasteczek z wąskimi uliczkami, tarasami widokowymi na góry i jezioro i prawdziwie włoskimi restauracjami. Jest to jedno z najchętniej odwiedzanych miejsc przez turystów. Bajeczne widoki oraz niesamowite wina, czegoż chcieć więcej? Chwilo trwaj chciałoby się pomyśleć, a to dopiero pierwszy dzień naszego pobytu.


Drugi dzień w słonecznym Veneto. Tego dnia mieliśmy ogromną przyjemność odwiedzić jednego z topowych producentów w regionie – Speri. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, powitali nas Chiara i Paolo – przedstawiciele rodu Speri. Zaprosili nas do środka rezydencji, gdzie Paolo opowiedział nam co nieco o małym regionie „Valpolicella clasicco”, w którym obecnie się znajdowaliśmy oraz o klimacie jaki tutaj panuje, po czym wyruszyliśmy na wycieczkę po winnicach.


Na pierwszej działce, po której spacerowaliśmy rosły krzewy: Rondinella, Molinara i Corvina, których to mieszanka tworzy podstawowe wino regionu: Valpolicellę. Był wrzesień, więc także pora zbiorów, widzieliśmy na własne oczy jak przebiega ta praca. Winogrona były zbierane ręcznie i od razu selekcjonowane przez panów, którzy mieli za sobą lata doświadczenia – co było widać, może nie tyle co po wieku ale po jakości ich pracy.


Druga działka to sławna „Sant Urbano”, położona 250-300 m.n.p.m. Grona z tej parceli służą do produkcji Amarone, wina numer 1 jeśli chodzi o winnicę Speri jak i jednego z najlepszych w całym regionie Veneto. Jego wyjątkowość polega na tym, że nie jest ono produkowane co roku, tylko w najlepszych latach i tylko z najlepszych winogron, które później przechodzą proces Apasimento. W tym procesie grona są podsuszane przez 120 dni w skrzynkach, tak by ich sok był jak najbardziej skoncentrowany. Oczywiście zajrzeliśmy także do suszarni gdzie ten proces przebiega. Po szybkim lunchu spędzonym w towarzystwie Paola i Chiary wróciliśmy do rezydencji, naszą grupę przejęła Chiara i oprowadziła po piwnicach. Zobaczyliśmy tam w jak znakomitych warunkach odpoczywa wino, następnie czekała nas degustacja całego portfolio Speri: owocowa i żywa – Valopolicella Clasicco, rubinowo-czerwone Ripasso, bogate i dojrzałe Sant Urbano, aksamitne i słodkie Recioto oraz eleganckie Amarone z 2011 roku. Do porównania degustowaliśmy także rocznik 2000, który był już ułożony, więc różnica była niezwykle wyczuwalna. Na koniec poznaliśmy najmłodszego członka rodziny – Giovanniego, z którym później spotkaliśmy się na wspaniałej kolacji.


Wróciliśmy do hotelu, aby odświeżyć się przed wydarzeniem wieczoru, następnie przyjechał po nas Giovanni aby towarzyszyć nam w podróży do restauracji w Weronie. Pogoda dopisywała, więc nasz przewodnik był na tyle uprzejmy i oprowadził nas po Koloseum, abyśmy mogli zrobić pamiątkowe zdjęcia, po czym wyruszyliśmy do restauracji. Wieczór upłynął nam w wesołej atmosferze, lecz przyszedł w końcu czas pożegnań z rodziną Speri, aby móc odwiedzić kolejnego producenta.


Następny dzień – niestety OSTATNI… Z Werony przemieszczamy się do Wenecji – miasta westchnień, marzeń, romantycznych wydarzeń…


W tym miejscu znajduje się winnica De Stefani, w której towarzyszy nam jej właściciel Alessandro. Już po przyjeździe zauroczyła nas posiadłość oraz przepiękne krajobrazy. Winnice znajdują się na wzgórzach zwanych „Colvendrame”, około 300 m n.p.m. Alessandro oprowadził nas po swojej posesji, gdzie mogliśmy obejrzeć i spróbować dojrzewających winogron prosto z krzewu! Następnie zabrał nas na degustację win musujących połączoną z lunchem. Redentore Proseco, De Stefani Zero/Nature i wiele innych pozwoliło nam poczuć różnicę, że każde jest jedyne w swoim rodzaju. Jakże dobrze było w takim upale spróbować czegoś tak wspaniale orzeźwiającego! Kolejny punkt zwiedzania to główna winnica Fossalta di Piave. Tu mieliśmy przyjemność zobaczyć, w jaki sposób odbywa się suszenie gron, czyli metoda „appasimento”, jak również zobaczyć całą produkcję oraz pomieszczenie z leżakującymi beczkami. Alessandro dał nam możliwość skosztowania świeżo wyciśniętego soku między innymi szczepu Chardonnay, którego smak był pełen owocowości, moreli i antonówek!


Zostaliśmy zaproszeni na degustację win spokojnych, gdzie oglądaliśmy krótką historię firmy. Pomieszczenie, w którym się znajdowaliśmy było niesamowite – widok z jednej strony na krzewy winorośli, z drugiej na leżakujące beczki. Dzień pełen wrażeń zakończyliśmy kolacją, przed którą Alessandro poczęstował nas De Stefani Gold Millesimato (nowy klejnot Prosecco), które jest niezwykle intrygujące z aromatem kwiatów akacji i jabłka. W smaku – harmonijne, świeże i elegancko miękkie. Wyśmienitą kolację, którą jedliśmy wśród dojrzewających w beczkach win przygotowała Chiara – żona Alessandro. Klimat i czar tego miejsca pozostanie na długo w naszej pamięci.