Okiem profesjonalisty – Aperitif
Aperitf!! Już samo to słowo budzi we mnie myśl o zbliżających się gorących letnich wieczorach i wytrawnym orzeźwieniu niesionym przez wspaniałe koktajle na ich bazie. Czymże więc jest ten Aperitif?
Samo słowo wywodzi się od łacińskiego „aperire” czyli otwierać i zostało zaadaptowane, głównie w kulturze włoskiej i hiszpańskiej, jako określenie alkoholu spożywanego przed posiłkiem, aby pobudzić apetyt. Odnosi się ono do bardzo szerokiego spektrum, gdyż nie nawiązuje tylko do jednego rodzaju alkoholu. Aperitifem nazwiemy zarówno anyżkowe pastisy, wermuty, wszelakiej maści wzmocnione wina jak i likiery zwane amaro lub amér, często wykończone goryczkową nutą.
Ostatnio co raz częściej odchodzimy od klasycznej formy aperitifu, jako napoju będącego tylko „przystawką” do obiadu. Większość z nas umila sobie liczne garden party czy też po prostu spotkania z przyjaciółmi dobrze znanymi, orzeźwiającymi koktajlami, które przywędrowały do nas z Półwyspu Apenińskiego, typu Aperol Spritz, lub Americano. Francuskie aromatyzowane wina i likiery, cały czas zostają dla nas czymś nieodkrytym, jednak obserwując zmiany na polskim rynku śmiem twierdzić, że to się szybko zmieni.
W koktajl barze „Woda Ognista” stawiamy mocny nacisk na duży wybór, najlepszych jakościowo alkoholi, tak abyśmy mogli cały czas zaskakiwać naszych nawet najbardziej wybrednych gości. Dlatego też niezwykle się ucieszyłem na wieść o dostępności w Polsce produktów Distilleries et Domaine de Provence. Ta powstała w 1898r. destylarnia specjalizuje się w produkcji uznanych na całym świecie aperitifów, likierów i absyntu. Już od jakiegoś czasu miałem przyjemność przyrządzać koktajle na bazie tego ostatniego i w końcu mogłem dostawić na nasze półki barowe również ich winne aperitify, zdecydowanie różniące się od pozostałych. Pierwszy raz miałem przyjemność spróbować Noix de la St. Jean, który ze swoim wspaniałym orzechowym smakiem od razu trafił do jednego z naszych deserów dnia, a podany po prostu w schłodzonej formie wręcz zniewalał. Kolejna kompozycja opierała się na brzoskwiniowym aperitfie o wdzięcznej nazwie Rinquinquin, zmieszanym z bourbonem, słodkim wermutem i Peychaud’s bittersem. Moją propozycją dla tych szukających wytrawnego orzeźwienia jest goryczkowy charakter Gentiane de Lure wyserwowany w stylu spritza, z wodą sodową i cząstką pomarańczy, którym z pewnością sam będę raczył się nie raz.
Winne apritify z serca Prowansji to nie tylko wyśmienity pomysł na ciekawe orzeźwienie, które zapewnią nam schłodzone, zmieszane w koktajlach czy też wyserwowane w ponczu, ale również doskonała okazja, żeby zaskoczyć naszych gości czymś jeszcze nie do końca znanym.
Oczywiście tych bardzo spragnionych francuskich smaków, a niekoniecznie lubiących samemu przyrządzać koktajle, zapraszam do swojego baru!